poniedziałek, 8 października 2012

Cd leczenia

W skrócie - jeszcze dwa eskalowane BEACOPPY, a następnie miesiąc naświetlań.

Lekarz na dzień dobry powiedział, że nie widzi niczego niepokojącego w wynikach PETa. Dodał, że mimo że guz się zmniejszył i wskaźnik suvmax jest poniżej poziomu referencyjnego, to jednak trzeba jeszcze dobić go chemią. Dlaczego wybrał najbardziej toksyczną zamiast "lżejszej" ABVD? Otóż chodzi o doksorubicynę - to cytostatyk, który uszkadza mięsień serca. I jest go mniej w eskalowanym BEACOPPIE niż w ABVD. A biorąc pod uwagę mój dosyć wysoki wskaźnik BMI, to dostanę tego syfu sporo. Negatywna wiadomość - inny składnik BEACOPPu - etopozyd - stawia mnie w grupie większego ryzyka (ok. 6 proc.) wystąpienia wtórnych nowotworów. Czyli za kilka lat mogę zachorować na inne nowotwory niekoniecznie związane z chłoniakiem. Lepsze jednak to niż wykopyrtniecie na serce. Zresztą i po BEACOPPach ludzie kończą z rozrusznikiem w sercu...
A najgorsze jest to, że nawet najsilniejsza chemia czy przeszczep (cieszę się, że teraz nie jest koniecznością) nie gwarantuje że nie będzie wznowy. Na jakimś forum czytałam, że przy tak dużych guzach wznowa to kwestia czasu - im wcześniejsza, tym gorsze rokowania.

Stop. Nie marudzę. Mam się z czego cieszyć, więc koniec z negatywnymi interpretacjami :-)
Byleby tylko przetrzymać te BEACOPPy bez powikłań. Szpital najszybciej jak się da - jutro lub pojutrze, w zależności od wolnych miejsc w klinice. I wcale nie myślę o wkłuciu centralnym w miejsce, które jeszcze pobolewa... ;-)

21 komentarzy:

  1. Kasia, czyli można się cieszyć, tak?
    aniam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak Aniu :-) Tylko jeszcze ponad miesiąc siedzenia w domu (niska odporność), później miesiąc w Tarnowie na naświetlaniach. A potem badanie PET i już powinno być po wszystkim :-) AmenT!

      Usuń
    2. uff!... No to się cieszę :)

      Usuń
    3. to ja sie dolaczam Kasiu do tych co sie ciesza .. trzymam kciuki dalej ..
      mysle,ze takie grupowe trzymanie kciukow pomaga bardzo ...

      Usuń
  2. Tarnów...ufff...idę sprawdzić jak to daleko od innych ośrodków zamieszkania :):):)
    No i dobrze, że dobrze& Cieszę się.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aga, mam do wyboru Tarnów lub Katowice. Tarnów mi się lepiej kojarzy, poza tym mam tam znajomych, z którymi będę sie widywać. Przy szpitalu jest hotel, więc nie powinno być źle :-)

      Usuń
  3. KAśka oby już było z góry &&&&&&&&&
    cmok monia1

    OdpowiedzUsuń
  4. Kasiu TYLKO ponad miesiąc. Wszystko idzie do przodu na lepsze. Będzie dobrze, będzie pięknie, będzie wspaniale!

    OdpowiedzUsuń
  5. ech..kaszka...cmoki i takie tam inne...P.S.rzygam szkołą..ta od piernika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasik, też cmokam :) A szkoła - oj, chętnie bym Cię zastąpiła, nawet z matematyki. Podpisano - rodzynka dyskalkulik B-)

      Usuń
  6. Witam :). Cieszę się z Tobą z dobrych wyników.
    Co do skutków ubocznych. Zwalczyłam gada i to jest ważne. Kontroluję się, dbam o siebie. Operację przeszłam by ratować życie, a skutki uboczne były w "pakiecie" ;).
    Pozdrawiam i dobre myśli ślę.
    AA

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gratuluję!!! TO była ziarnica??? Ciekawa jestem, jaką operację przeszłaś. Najważniejsze, że to już za Tobą!!! :)))

      Usuń
  7. Jak samopoczucie? Czy juz po chemii? Mnostwo sily do dalszej walki. aska

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Asiu, już po pierwszej chemii - z dwóch ostatnich :) Dziękuję i ściskam mocno :))

      Usuń
  8. Kasiu moja kochana ty :) ciesze sie z Toba to dobre wiesci i niech takie pozostana .Bedzie dobrze skarbie ja to wiem.Patrze codziennie na Twoje mistrzowkie zdjecie ktore dalas mi z Tomkiem na urodziny i wiem ze uniesiesz sie tak jak te wspaniałe ptaki.Znowu bedzie przepieknie co ja mowie juz o krok jest od tego. Tesknie za Toba i mysle przy kazdej porannej kawie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Prosze nie czytac bzdetow na forach. Tzw "bulky disease" wcale nie jest gwarancja wznowy. Czytalam opracowanie lekarskie z 85 roku - 73,2% badanych pacjentow przezylo bez wznowy 7 lat (tyle trwalo badanie). A przez te wszystkie lata wyniki mogly sie tylko poprawic. Glowa do gory:-) Sledze Pani blog i trzymam kciuki za dobre wyniki krwi! żona "ziarniaka"

    OdpowiedzUsuń