środa, 27 lutego 2013

Wydolność, aktywność, siłownia i nuda

Wynik tomografu nie zaniepokoił lekarza. Powiedział, że nic go nie zaskoczyło i nic nie wskazuje na wznowę. Ale żeby nie traktować tego jako diagnozę, bo ta będzie dopiero po kwietniowym pecie.
Jego opanowanie bardzo mnie ucieszyło, bo jak odebrałam wyniki, to nie było mi wcale wesoło. Guz po radioterapii się nie zmniejszył, dalej ma ponad 10 cm. Do tego na wydruku lekarz opisujący wyszczególnił powiększone węzły - nie wiedziałam, czy to jest zawarte w tym guzie, czy coś nowego. Na szczęście żadnych nowości. Poza tym moje płuca mają sporo tzw. mlecznej szyby i przeróżnego typu zrostów, a także - co mnie zaniepokoiło - w którymś kręgu jest rozrzedzona struktura kości, a na dodatek guz uciska prawy przedsionek serca. Godzina oczekiwania - między odebraniem wyniku a wizytą u lekarza była jedną z najgorszych w moim życiu...

Mam nadzieję, że moja radość jest na miejscu. Bo cieszę się ze słów lekarza. O tych dodatkowych kwiatkach staram się nie myśleć. Zresztą - niebawem zacznę pielgrzymkę - od kardiologa, do pulmunologa, a po drodze wizyta u reumatologa. Na razie terminy mam porozrzucane - od połowy marca do końca sierpnia. Kochana służba zdrowia. Mam nadzieję, że do tego czasu szlag mnie nie trafi, albo ja nie tafię w przychodnię.

Dzisiaj pierwszy raz odwiedziłam siłownię. Zgodnie z zaleceniem lekarza postanowiłam ćwiczyć 3 godziny, czyli 180 minut. Po pierwszych 5 minutach myślałam, że umrę. Po następnych pięciu zrobiło mi się ciemno przed oczami. Po kolejnych 10 usłyszałam ulubioną piosenkę w mp3 playerze i poczułam, że życie jest piękne. Potem piosenka była ładna lecz smętna. I czas zaczął się wydłużać. Cały dzisiejszy trening trwał ok. 70 minut. Mam nadzieję, że jutro wstanę i na myśl o siłowni będę tryskać optymizmem.

Uświadamiam sobie - paradoksalnie, że mimo mojego optymizmu, wiary w to, że będzie dobrze, nie potrafię się cieszyć pełną piersia z informacji, że prawdopodobnie nie mam wznowy. Od czerwca zeszłego roku non stop towarzyszy mi lęk, strach i podobne emocje. Trudno się przestawić. Tak więc cała ta radość jest lękiem podszyta.

7 komentarzy:

  1. Nauczysz się na nowo radości. Trudno zmienić stan umysłu z dnia na dzień jak wiele miesięcy w głowie było zupełnie co innego.

    OdpowiedzUsuń
  2. Myśl o kwiatkach ale tych wiosennych, będzie tak pięknie niedługo!!!!:):):) A z siłownią nie przesadzaj , trzeba stopniować wysiłek ,nie rzucaj się od razu na głęboką wodę ! Zdrówka jak najwięcej życzę !
    SM

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie moge się doczekać wiosny i cieplejszego powietrza :)

      Usuń
  3. ja też dziś dzień koszmar:((( miałam przedraka na szyjce macicy...,operacja wyciecia czesci szyjki , wycięcie i potem 5 lat kontroli ,ale hpv jest non stop i boje sie...nie mialam kasy na szczepienie co ponoc pomaga, dzis bylam u gineko.. nowego w przychodni z nfz i to był koszzzzmar!!!!!! strasznie bolało mnie płakałam i trzesłam się z lęku już przed.. Nowy lekarz hmmm...dno... bardzo mnie bolało ..wczesniej byla delikatna pani ginekolog... ale cytolagię popełniłam.... mam nadzieję ze bedzie ok (2tyg na wyniki )

    więc też prosze o kciuki nieśmiało:)

    OdpowiedzUsuń