poniedziałek, 14 października 2013

Pourlopowo

Zaopatrzona w sporą torbę lekarstw pojechałam do Gruzji. Sporą siatkę, gdyż dwa tygodnie przed wylotem zdiagnozowano u mnie dnę moczanową. Tak, dnę, tę samą, którą znałam z literatury pięknej jako podagrę, czyli przypadłość starszych panów zajadających się tłustym mięsem. Teraz wiem o dnie moczanowej sporo i wiem, że ta choroba dotyczy też osób, które nie jedzą mięsa (nie jem od niecałego roku) i wiem, że z wielu rzeczy muszę zrezygnować (warzywa strączkowe, ryby), a moje ukochane wina mogę sobie serwować raz na ruski rok. Więc - wracając do meritum - pojechałam na urlop z zapasem Miluritu i postanowieniem, że nie tknę gruzińskich dań mięsnych (bez problemu się udało), ani nie skosztuję trunków z procentami (tu było gorzej).

Sporo chodziliśmy po górach i o dziwo, moje kolana, w których to umiejscowiły się kryształki kwasu moczowego, ani raz nie przypomniały o sobie. Najnormalniej w świecie chodziłam, skakałam, wdrapywałam się na górki i nic złego się nie stało. Kolana nie bolały, nie musiałam też zażyć żadnego antybiotyku (a też miałam zapas), nie skorzystałam też, dzięki Bogu, z polisy ubezpieczeniowej z opcją 'dla osób z chorobami przewlekłymi'. Jedyne, co zażyłam, to kilka tabletek Coldrexu, bo złapało mnie jakieś przeziębienie.

Do końca nie wierzyłam, że uda się nam wyjechać na ten urlop. Bałam się, że - podobnie jak kilka lat temu - w dniu wyjazdu coś złego się wydarzy i trzeba będzie wszystko odwołać. Albo, że kolana wysiądą na dobre, będę miała nagłą wielką wznowę i nic z tego nie wyjdzie. Oj ja głupia ;) Wyszło wszystko jeszcze lepiej, niż planowaliśmy. Wróciłam zrelaksowana, wymęczona fizycznie, wypoczęta psychicznie, czyli tak, jak lubię najbardziej. A największe zaskoczenie przeżyłam po powrocie, w sobotę wieczorem. Okazało się, że moje jajniki chyba zaczęły pracować, bo dostałam najzwyklejszą na świecie @. Nie jest to zbyt odpowiedni temat do publicznych rozważań, ale przed trzecim BEACOPPem lekarz uprzedził mnie, że kolejna tak silna chemia oznacza, że przejdę w stan menopauzy. A tu taka niespodzianka! I co za tym idzie - same plusy. Bo i mniejsze zagrożenie osteoporozą (kochane estrogeny), i może metabolizm wróci do siebie (i przestanę tyć!), może i poziom kwasu moczanowego przestanie się zwiększać (nie wiem, czy jedno z drugim ma jakiś związek, ale grunt to nadzieja ;).

Wniosek - urlop to bardzo fajna sprawa :-)

Poniżej krótka fotorelacja z podróży.













3 komentarze:

  1. Świetnie! Bardzo ale to bardzo pozytywny post! Z wielką chęcią go czytałam, same dobre wiadomości! Gratuluję pięknego urlopu, to gdzie następny ? :) Zdjęcia przecudne!

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam.
    Leczenie przyczyny, a raczej pozbycie się jej, to najważniejszy krok, żeby choroba nagle nie powróciła. Zajmuje się Bioenergoterapią, ale ponieważ kiedyś, już ponad 10 lat temu, zauważyłam, że nie tylko zły przepływ energii lub jej brak w określonym miejscu jest przyczyną, zaczęłam zajmować się poszukiwaniem przyczyn, dlatego założyłam bloga, bo okazało się , że robię ludziom wykłady, a na to nie mam zbyt wiele czasu, ale do rzeczy. Jedzenie ma znaczenie, jak słusznie zauważyłaś, ale jedzenie zrobione przez nas samych, 0 wyrobów , dosłownie nic co jest wyprodukowane. Kupienie zdrowej żywności to nie lada sztuka, ale trzeba próbować. Następną ważną rzeczą, to przyjmowanie mikroelementów , bo one uciekają w głąb ziemi po zastosowaniu pestycydów i pozostaje znikoma ilość. Stosowanie potrzebnych mikroelementów to też sztuka poznania ich, chodzi o przyswajalność i dodatki w nich stosowane, najlepsza postać to czysta postać. Znam ludzi chorych, którym suplementy pomagają w niewielkim stopniu, dopiero po zastosowaniu czystej postaci, widać różnicę w zdrowiu, np. chory na raka jelita, już postać bezoperacyjna, ma obecnie badania bardzo pozytywne, ale stosuje odpowiednie zioła, selen w czystej postaci. Napisałam zioła, ale to nasze przyprawy stosowane w niewielkiej ilości. Następna chora na ciągłe zapalenie stawów w kostce nabawiła się ostrogi, magnez, który stosowała, nie dość, że miał dodatki toksyczne, to węglan magnezu nijak ma się do przyswajalności, teraz będzie stosowała chlorek magnezu, to odparowana sól oceaniczna, to bardzo dobra przyswajalność. Prowadzę bloga, jak chcesz możesz trochę poczytać, chociaż mało piszę, a mam sporo do pisania, szukam zawsze badań naukowych, co pozwala mi zweryfikować moją wiedzę, ale rzadko coś napiszę, czas zawsze mnie goni. Mój blog: Zdrowie-Choroby.Masaż.Potencja. Jak chcesz możesz do mnie napisać , może będę mogła coś doradzić, w innych chorobach: marzenabiomag@op.pl Pozdrawiam i życzę dalszego optymizmu, bo wiara czyni ogromne cuda. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. 31 yr old Web Designer III Leland D'Adamo, hailing from Nova Scotia enjoys watching movies like Planet Terror and Embroidery. Took a trip to Palmeral of Elche and drives a McLaren F1. Aby przeczytac, kliknij

    OdpowiedzUsuń