Wypiłam dzisiaj prawie cztery litry soku pomarańczowego. I gdyby nie to, że opróżniłam wszystkie zapasy, chętnie wypiłabym więcej. Po ostatniej chemii miałam jazdę na śledzie w occie - przez parę dni na śniadanie, obiad i kolację. Jeszcze wcześniej pochłaniałam dziesiątki kilogramów pomidorów, a na początku leczenia przemówił do mnie rosół. Teraz ten cholerny sok, którego już nie ma. A przecież ja nigdy nie byłam fanką soku pomarańczowego...
Soku chcę i już! Na ten tychmiast! Stoliczku nakryj się ;-)
Najlepiej taki świeżo wyciskany z miąższem :-) Ja o soku z cytrusów mogę teraz zapomnieć. Wypij i za mnie ;-)
OdpowiedzUsuńWasze zdrowie Neche :*
Usuńdogadzaj sobie jak mozesz , ale ze zdrowym rozsadkiem , dbaj o siebie ... koniecznie tylko taki swiezy jak nechebet mowi .. ciekawe na co jeszcze bedziesz miala ochote ?
OdpowiedzUsuńBasia, 4 litry i zdrowy rozsądek? Poszedł się bujać ;)
UsuńHumorek jest i gicio :-)!
OdpowiedzUsuńNo to po tej cholernej chemi...
OdpowiedzUsuńUfff....dobrze.
Teraz to Kasiu mozesz wedzona szyneczke "kredensowa"zagryzac batonikami malaga,tiki-taki i kasztanki.
Bardzo sie cieszymy!
Bylismy dzis w Cambridge na kontroli z synem.Tez dobre wiesci-zero leukemii!
Da sie? DA SIE!!!
Cieplutko pozdrawiam.
Sławku, superwyniki! Oby cały czas takie były!!! :)
UsuńDosyć źle zniosłam ten wlew. 5 dni prawie non stop spałam. Dopiero w sobotę "zmartwychwstałam". Oby w przenośni i dosłownie :)
Wpadaj do mnie. Mam pomarańczy 2kg to Ci wycisnę :)
OdpowiedzUsuńNie kuś B-)
Usuń