Najpierw na Plac Ibramowski po śliwki, pomidory itp, a jutro lub pojutrze jadę do mamy na kawę - całe 100 kilometrów!!! Po czynnikach wzrostu (zastrzyki) białe krwinki urosły (aż 10-krotnie przebiły normę, ale to się zdarza) i mój organizm może się już bronić w razie napotkania na swojej drodze niegroźnych bakterii. Czerwone krwinki są w gorszym stanie, ale dzisiaj dostałam specjalny czynnik wzrostu - zastrzyk o nazwie Aranesp, który mimo że ma imponującą listę skutków ubocznych (tfu tfu), to i tak jest dla mnie lepszy niż przetoczenie krwi (odrzucenie potencjalnego autoprzeszczepu). Zatem w ciągu kilku dni powinnam się poczuć mocniej i móc spokojnie bez zadyszki brać prysznic. Oczywiście nigdy nie jest "normalnie", bo pojutrze zaczną się efekty odstawienia sterydów (ogólnie: objawy grypopodobne), a w kościach jeszcze łupie zastrzykach na białe krwinki. Ale dobre wieści sprawiają, że mam siły góry przenosić! :)
Kasia, alleluja i do przodu! bardzo się cieszę!Uf!!
OdpowiedzUsuńA co ze śliwek zrobisz?
ania
Planuję pożreć świeże :-) Przy obniżonej odporności nie mogłam jeść nic surowego, więc po tygodniu na wszystkim gotowanym tęsknię za surowizną. Jabłka, śliwki, pomidory, ogórki... oby mnie tylko nie rozerwało ;-)
OdpowiedzUsuńKasiu, oby wiecej takich wiesci...dalej wznosze odpowiedni toast za twoje zdrowko ...
OdpowiedzUsuńHURRA!!! HURRA!!! UFFF Ufff
OdpowiedzUsuńnie wiem, czy w takiej kolejności, ale GRATUTUJEMY!!!
smacznego
zapałki
Dzięki :) Ale z tym smacznego, to nie nie nie. Zjadłam to, co widziałam i teraz fruwam pod sufitem...
UsuńWspaniałe wieści :) Od razu po powrocie z wczasów tu zajrzałam i najpierw ta zła poprzednia wiadomość ale zaraz potem ta :)))))))))))
OdpowiedzUsuńCudne wieści i tak trzymać!!!!
OdpowiedzUsuń