Żadna siła by mnie nie zmusiła w normalnej sytuacji do zakupów w sobotę rano na Placu Iramowskim. Dzikie tłumy, brak miejsc parkingowych, kolejki, przeciskanie i chaos. Ale dzisiaj wszystko wyglądało inaczej. Chodziłam wśród straganów z warzywami, nie mogłam się napatrzeć - jakie wszystko jest ładne, kolorowe, kształtne, jędrne. Powoli wybierałam kalafiora, koperek, ziemniaki i inne niezbędne zielsko oraz dorodne maliny, jagody i borówki amerykańskie, po tych ostatnich już zostało wspomnienie.
Na co dzień nie dostrzegałam takich szczegółów. Teraz zmienia się perspektywa. Z zaciekawieniem czekam na dalsze obserwacje :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz