poniedziałek, 16 grudnia 2013

Drugie życie

"Jako zdrowy człowiek żeglujesz przez życie przy ogólnie przyzwoitej pogodzie. Płyniesz w określonym kierunku, masz mapy, przyrządy do nawigacji i prowiant. Możesz być nawet częścią flotylli - ty oraz kilka innych statków żeglujecie w tym samym kierunku i z taką samą prędkością. Życie jest dobre, a nawet wspaniałe.
Potem rozpętuje się potężna burza - rak.
Twój statek zostaje poważnie uszkodzony. Niektóre jego elementy ulegają zniszczeniu, inne giną w odmętach. Mapy i prowiant wypadają za burtę. W samym środku sztormu tracisz poczucie kierunku, a najbardziej boisz się, że twój okręt zatonie.
Wtedy pojawia się zespół medyczny. To twoja łódź ratunkowa, twoi wybawcy. przyczepiają liny, podnoszą statek do pionu i utrzymują go na powierzchni. Płyną obok, przejmują kontrolę nad sterem i wytyczają kurs. Powoli holują cię z powrotem do portu. Czasami ta podróż bywa nawet bardziej dramatyczna niż sama burza. Ale wiesz, że nie jesteś sam - razem z ratownikami tworzysz zgrany zespół. Twój statek wpływa do portu, na brzegu widzisz przyjaciół i rodzinę. Machają ci i wiwatują. Czują ogromną ulgę, bo znowu jesteś bezpieczny.
Ale wtedy twój statek osiada na mieliźnie.
Jeszcze nie wpłynąłeś do portu. Niby widzisz jego światła i szczęście swoich bliskich, ale tkwisz u wejścia do przystani i nie możesz nawet drgnąć. Załoga twojej łodzi ratunkowej wrzuca liny do wody i odpływa.
Możesz wtedy pomyśleć:”Przecież potrafię sam zawinąć do portu”. Wszak byłeś tam już wcześniej. I port leży tak blisko. A jednak teraz wszystko wydaje się inne. Twój statek wciąż jest uszkodzony. Potrzebujesz czasu na naprawdę. Musisz zdobyć nowe mapy i prowiant. Wciąż z niepokojem patrzysz w niebo, zastanawiając się, czy sztorm nie powróci. Nieustannie, wręcz obsesyjnie nasłuchujesz prognozy pogody, słyszysz doniesienia o huraganach -  i nawet jeśli są daleko, masz wrażenie, że zbliżają się do ciebie”.

Fragment F. Goodhart, L. Atkins, Drugie życie po raku, Warszawa 2012

Jutro mam PETa.